Niedawno, bo 24 listopada, był w Polsce ze swoim zespołem Artaserse. Na koncert w Katowicach złożyły się utwory instrumentalne i arie z najnowszego Händlowskiego albumu wydanego jesienią tego roku. I chociaż Jaroussky kompozycje Händla (1685 – 1759) już śpiewał nieraz, to chyba więcej dotąd było Vivaldiego (cała płyta zresztą tylko jemu poświęcona), kilku Bachów, Faure, Pergolesi i innych. Osobnej płyty z samym tylko Händlem dotąd nie było. Nie licząc oczywiście wydanych w całości pojedynczych oper w obsadzie z innymi wykonawcami, jak „Faramondo”, „Partenope” czy „Alcina”. Najwięcej jednak było Vivaldiego. Tak na oko patrząc, bo nie liczyłam co do jednej arii. Czy zebranie teraz samego Händla to przejaw muzycznego dojrzewania, okrzepnięcia głosu, postawienia na głębię zamiast na czystą tylko fejerwerkową wirtuozerię? Dosłownie kilka dni temu, 17 grudnia na zakończenie festiwalu Actus Humanus w Gdańsku arie pisane dla kastrata Farinellego (1705 -1782) śpiewała niezrównana Ann Hallenberg. Ulubionym śpiewakiem Händla z kolei był kastrat Senesino (1686 – 1758), który zaśpiewał główne partie w siedemnastu jego operach. Współpraca między kompozytorem a śpiewakiem układała się owocnie aczkolwiek z przerwami. Ostatecznie jednak ich drogi się rozeszły na skutek wzajemnych animozji. Pozostały opery z ariami o zróżnicowanej strukturze i wysokim stopniu trudności, z którymi próbują mierzyć się kolejne pokolenia śpiewaków. Na płycie znalazły się arie z kilku oper Händla, w tym także te pisane specjalnie dla Senesina wykonującego partie takie, jak tytułowego Radamisto, Tolomeo („Ptolemeusz, król Egiptu”), Siroe („Syriusz, król Persji”). Są też z innych oper i pisane już z myślą o innych wykonawcach, ale także kastratów. W sumie jest czego posłuchać.